Dzieciństwo w Azerbejdżanie, czyli powieść Banine Days in the Caucasus

Dzisiaj wyruszamy do Azerbejdżanu. Zapraszam Cię na wycieczkę w czasie i przestrzeni, ponieważ przenosimy się do początku XX wieku. Będziemy rozmawiać o Baku i książce napisanej przez Banine, czyli Days in the Caucasus.

Tego odcinka możesz słuchać tutaj lub na Spotify, YouTube, a niebawem też w innych miejscach. 

Na początek małe wyjaśnienie, dlaczego opowiadamy o książkach, które są po angielsku. Otóż możemy zrobić następująco. Albo teraz wiemy, że dobre, jeszcze nie przetłumaczone na polski książki są dostępne i lobbujemy do polskich wydawnictw o ich tłumaczenia. Albo jak już nasz projekt księgarni w Językach Kaukazu ruszy, to może pójdziemy w wydawnictwo. A do tego czasu warto wiedzieć, na co się szykować. Zatem jeśli czytasz po angielsku, to już możesz po takie książki sięgać. A jeśli nie, to wiesz, na co czekać.

Jeśli nawet do książki nie sięgniesz, to dzisiaj przy okazji Days in the Caucasus opowiem Ci trochę o historii Azerbejdżanu i szerzej Kaukazu w początku XX wieku. Wtedy właśnie Banine opowiada swoją historię.  

Co mnie przekonało do kupienia Days in the Caucasus?

Przyznaję, że już od pierwszych chwil opowiadam o tej książce dość optymistycznie. Choć przyznam, że trochę się obawiałam, czy aby na pewno to będzie dobra powieść. W jednym z odcinków Kaukazomaniaków opowiadałam już, jakie książki o Kaukazie warto czytać i jak wybierać te wartościowe. I może dlatego, że przeczytałam sporo nienajlepszych książek o tym regionie, mój sceptycyzm jest większy.

Kupiłam Days in the Caucasus Banine w ciemno, ponieważ wcześniej nigdy nie słyszałam o tej autorce, przyznaję. I zaczęłam więcej o niej czytać dopiero po przeczytaniu książki, żeby się nie sugerować i nie nastawiać w jakikolwiek sposób. Szczególnie, że jest to jej autobiografia, więc niektóre fakty byłyby mi już od razu wiadome.

To, co mnie przekonało w pierwszej kolejności, by kupić tą książkę, to okładka angielskiego wydania. Jest to zdecydowanie bardzo dobrze oddająca klimat treści grafika w stylu retro, czy wręcz w klimacie baśni 1001 nocy. Bardzo do mnie trafiła i już wizualnie mnie zaciekawiła.  

O czym jest książka Days in the Caucasus?

Banine jest Azerbejdżanką, a dokładniej określa się ją jako pisarkę francuską pochodzenia azerbejdżańskiego. Tym samym już możesz się domyśleć, że pisarka w pewnym momencie wyjechała z Kaukazu i przeprowadziła się do Paryża. Znając historię wielu rodzin z byłego Imperium Rosyjskiego, nie było to nietypowe zachowanie w tamtych czasach.

Banine opowiada w niej o swoim życiu w Azerbejdżanie na początku XX wieku, o swoim dzieciństwie i okresie dorastania do 15-17 roku życia. Autorka urodziła się w grudniu 1905 roku. Swoje pierwsze lata życia spędziła w bardzo burzliwym czasie i z perspektywy Kaukazu i reszty świata. Jeśli spojrzymy na kalendarium tamtych lat, to końcówka Imperium Rosyjskiego, I wojna światowa, powstawanie republik na Kaukazie oraz kilka rewolucji, genocyd i wejście Kaukazu pod panowanie ZSRR.

Już sam zakres tylu wydarzeń, których przez swoje kilkanaście lat życia Banine doświadczyła i potem nam opisała, powinno być dobrą rekomendacją do sięgnięcia po tą książkę. Do tego Banine opowiada z ogromnym ciepłem o swoim dzieciństwie. Wprawdzie wydarzenia, którą się dzieją w tle, są dramatyczne, jednak patrzymy na każde z nich nie z perspektywy książki popularno-naukowej. Widzimy je oczami dziecka, które widzi zmiany w swoim otoczeniu i tym, czego doświadcza jej rodzina.

Nie widzimy Azerbejdżanu z perspektywy rodziny robotnika czy chłopa, ale bardzo bogatej familii. Banine była wnuczką azerbejdżańskiego milionera, jednego z najbogatszych ludzi w tamtym regionie. Jej dziadek, Musa Nagijew, był magnatem naftowym na przełomie XIX oraz XX wieku. Zaś jej ojcem był Mirza Asadullajew, biznesmen i polityk, który poza byciem magnatem przemysłowym był jednym z ministrów w niepodległym Azerbejdżanie.

To już daje kontekst bardzo dobrze sytuowanej rodziny. Nasza autorka opowiada o przemianach, których doświadcza. Na przykład jak wraz z przemianami władzy w regionie w pewnym momencie musi iść do szkoły albo co się dzieje z jej rodziną, kiedy do Azerbejdżanu wchodzą komuniści. Jej ojciec zostaje aresztowany jako wróg, zaś cała jej bliższa i dalsza rodzina musi się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Dlaczego warto czytać wspomnienia z Kaukazu?

Polecam Wam czytanie tego typu książek poza książkami historycznych, ponieważ tak jak Banine w Days in the Caucasus tacy autorzy dają nam możliwość spojrzenia na ludzką, rodzinną stronę wydarzeń historycznych. Nie są to fikcyjne postaci, ale faktyczne losy osób, z którymi już nie mamy szansy porozmawiać bezpośrednio. Szczególnie jeśli mówimy o wydarzeniach sprzed ponad 100 lat.

Oczywiście taka książka przedstawia nam rzeczywistość z jednej perspektywy, bardzo dobrze sytuowanej rodziny, mającej wielkie posiadłości i niezliczoną służbę. Banine przeprowadza nas przez swoje dorastanie i to, jak postrzegała pojawianie się bolszewików w Baku. Opisuje, jak jej pochodzenie wpłynęło na resztę życia jej i jej rodziny. Przeprowadza nas przez kompromisy i układy, które jej rodzina musi zawierać, by dostawać paszporty niezbędne do wyjazdu na Zachód. A do tego poznajemy wiele historii, w których nie zawsze się to kończyło pozytywnie. Trochę zdradzając, autorka w wieku 15 lat, w 1920 roku wychodzi za mąż właśnie w ramach takiego układu, choć zdecydowanie nie chce. Więcej zdradzać nie będę.

W tej książce znajdą też coś dla siebie fani Tbilisi i Stambułu. Banine opisuje również etapy swojej podróży i tygodnie, czy wręcz miesiące spędzone w tych miastach, czekając na kolejny etap podróży na Zachód. Mnie zainteresowały również opisywane różnice między tymi trzema miastami w 2 dekadzie minionego stulecia.

Kim jest Banine?

Banine to pseudonim autorki. Jej prawdziwe imię i nazwisko to Umm-El-Banine Assadoulajewa. Jeśli chcecie przeczytać o niej samej, nie tylko jej wspomnień, to również zachęcam. Days in the Caucasus zostały przez nią napisane jak już mieszkała w Paryżu. Została tam zachęcona do spisania swojego dzieciństwa przez pisarzy, w środowisku których przebywała we Francji. Jest też druga część, czyli Days in Paris, ale o niej może innym razem. Obie książki po angielsku zostały wydane przez Pushkin Press po angielsku. Jeśli znasz francuski, to można przeczytać w oryginale.

Co mnie zaskoczyło w historii Banine?

Czytając tą książkę kilka razy zrozumiałam, jak bardzo nakładam moje filtry na jej rzeczywistość, wynikające ze współczesności kręgu kulturowego, w którym się wychowałam. Jeśli mówimy o czasach dzieciństwa Banine, to jest to terytorium Azerbejdżanu z początku poprzedniego stulecia. A do tego islam obecny w tamtym czasie w tamtym regionie. Dlatego dla mnie pierwszy momentem aha był fragment, że jakaś osoba była drugą żoną dziadka Banine. Ja oczywiście uśmierciłam od razu pierwszą żonę w swojej głowie, skoro miał już drugą. Otóż nie. Po prostu miał dwie żony jednocześnie, ponieważ to były i inne czasy i inna kultura i tradycja. W takich chwilach warto spojrzeć szerzej na nasze postrzeganie rzeczywistości i tego, jak podążają nasze myśli do wniosków.

Drugi element, który mnie zaszokował to opowieść o tym, że Banine i jej kuzyni mieli daleką krewną, która była pół Ormianką, pół Azerbejdżanką i bawili się z nią w … genocyd Ormian. Był to dla mnie szalenie zaskakujący fragment, który pokazywał mi, jak bardzo świat się zmienił (a może nie?). W związku z tą daleką krewną był jeszcze jeden fragment, który mi bardzo dobitnie pokazał, jak różni się wychowanie i edukacja dzieci obecnie. Więcej nie zdradzę, by Was nie zaszokować oraz żeby zostawić Wam więcej do samodzielnej lektury.

W kontekście relacji tych dwóch narodów autorka opowiada nam również, co się działo z jej perspektywy tzw. wydarzeń marcowych, z 1918 roku. Wtedy przez kilka tygodni rodzina Banine musiała się chować u zaprzyjaźnionej rodziny ormiańskiej, gdyż to niektórzy Ormianie razem z komunistami mówiąc bardzo ogólnie nie byli przychylni Azerbejdżanom mieszkającym w Baku. Przeplatanie się wątków, które wychodzą też w historii Karabachu, o którym mówiliśmy już przy okazji badań mniejszości oraz książki Wyprawa do Karabachu, pokazuje nam jakby kolejny wymiar konfliktów w tym regionie.

Co powiesz na zwiedzanie Baku?

Na koniec chciałam się podzielić przemyśleniem, które mnie naszło po lekturze. Czyż nie byłoby ciekawym, by zorganizować sobie w Baku podróż właśnie śladami Banine? Może to też byłaby forma podziękowania autorce, która została zmuszona do puszczenia swojej ojczyzny i postanowiła się z nami podzielić swoją historią. Jeśli czyta to ktoś organizujący zwiedzanie w tym regionie, podrzucam pomysł. Jestem przekonana, że będzie to interesująca wyprawa.

Jak Ci się podoba taka historia i taka lektura o Kaukazie? Czytasz autobiografie, czy bardziej inne formy literackie?  Daj znać w komentarzu!

A jeśli zaciekawił Cię nasz podcast Kaukazomaniacy i chcesz posłuchać innych odcinków, zapraszam Cię na stronę podcastu Kaukazomaniacy, gdzie znajdziesz wszystkie dostępne odcinki. Znajdziesz nas też w wszystkich większych aplikacjach podcastowych.